– A co u Agnieszki? – zapytałam bo od naszej ostatniej sesji minął prawie rok.
– Agnieszka jakieś 3 miesiące po procesie z Tobą znalazła pracę i nadal pracuje w tej firmie – usłyszałam od mojej koleżanki Doroty, która ponad rok temu kupiła Jej u mnie wspólnie z mężem (też przyjacielem Agnieszki) 3 sesje mentoringu kariery.
Dorota zrobiła taki prezent swojej przyjaciółce ponieważ patrzenie na bliska osobę kiedy jej zapał do życia (nie zawodowego, w ogóle do życia) nikł w oczach było dla niej po prostu zbyt trudne. Musiała zrobić coś innego.
Do czasu decyzji o wsparciu Agnieszki w ten sposób, wszyscy jej bliscy, starali się jak mogli, dzwonili do niej, wspierali, motywowali aby „wychodziła do ludzi” chociażby online, robili jej zakupy ale czuli, że to nie to, bo to trochę tak jakbyś dawał/a jej przysłowiową rybę, a nie wędkę.
Przed naszą pierwszą sesją z Agnieszką wiedziałam tyle, że jest jej trudno bo od 3 lat nie pracuje, a ostatnie jej miejsce pracy wycisnęło ją jak cytrynę… albo raczej z jakiegoś powodu Ona sama pozwoliła na to, aby wyciśnięto ją jak cytrynę.
Co pamiętam sprzed prawie roku z naszych sesji? Spotykałyśmy się w sumie 3 razy. Agnieszka była onieśmielona takim prezentem od przyjaciół.
Była bardzo wdzięczna i od początku bardzo chłonna wiedzy i nowości, jakby chciała nic nie przepuścić i wykorzystać to co mogę jej dać w największym stopniu. Ustaliłyśmy co jest dla niej na ten moment najważniejsze i zrobiłyśmy tyle ile mogłyśmy, w Jej tempie i dzięki temu Agnieszka m.in.:
💪 Poczuła świeży powiew mocy w sobie „ok to teraz widzę, że jednak coś potrafię”,
💪 Zobaczyła jakie błędy robiła dotychczas „to teraz rozumiem, dlaczego mnie nie przyjęli w firmie X”,
💪 Zaplanowała co będzie robić dalej „mając plan czuję się pewniej”.
Pewnie możecie sobie wyobrazić taką historię, nie❓️