Znasz to powiedzenie, prawda, Używasz? Zastanawiałaś/zastanawiałeś się kiedyś co czujesz mówiąc je? Skąd taaaaka radość na weekend?
Muszę się Wam do czegoś przyznać… miałam taki czas w życiu, że nic mnie tak nie denerwowało jak emanacja radością w piątek, że za chwilę weekend.
Często miałam wtedy wizualizację że to jest jak jeden wielki ocean z falami „challange’ów” i prądami zadań i projektów, a my jak rozbitkowie pływający po tym oceanie dajemy radę dopływać od belki do belki które bezwładnie pływają – jak części z jakiegoś rozbitego statku – po tych wodach …
Czemu reagowałam wtedy tak alergicznie na tę formułkę? Proste, bo;
– wewnętrznie czułam, że to nie jest miejsce dla mnie, ale – jeszcze nie byłam psychicznie w tamtym czasie nic z tym zrobić;
– nie dawałam sobie prawa jeszcze wtedy do tego aby myśleć o tym, ze w ogóle czeka mnie jakieś inne życie;
– drażniło mnie, że wokół mnie są również osoby które mają podobny wewnętrzny „zgrzyt” do mnie i godzą się na totalną celebrację piątku i zapowiedzi wolnego w weekend vs. godzenie się na bylejakość życia zawodowego od poniedziałku do piątku;
Oczywiście przyznaję się i teraz PRZEPRASZAM wszystkie te osoby , których „piąteczek” mnie tak wkurzał, bo to nie było o nich a o moim
– strachu przed procesem zmiany;
– niechęcią i nieumiejętnością wyfrunięcia ze „złotej klatki”;
– nieumiejętności odnalezienia się w relacjach, które były na tamten czas dla mnie trudne; etc.
„Piątek, piąteczek, piatunio” dziś już u mnie nie istnieje … zmieniło się moje życie zawodowe (oczywiście nie samo, tylko ja je zmieniłam), ale nadal widzę że to powiedzenie ma się świetnie nie tylko z powodu zwykłej chęci odpoczynku.
A jak jest u Ciebie?
– Jakie emocje przenosisz na swoich kolegów i koleżanki z pracy?
– Co Ciebie drażni?
– Co przynosisz do domu, nie w torebce/teczce, ale w swoich emocjach?
– Na ile czujesz, że panujesz nad swoim rozdrażnieniem kiedy masz zły dzień a co już czujesz że CI się „rozlewa”?
To tylko kilka pierwszych pytań, sprawdzających, które możesz zadać sama/sam sobie. Zacznij od tego… To od razu nie załatwi problemu zalegających emocji ale od czegoś trzeba zacząć aby wejść na „swoją” ścieżkę,
Jeśli już przeszłaś/przeszedłeś jakąś drogę w tym temacie i możesz się tym podzielić – napisz, czekam na Twoja wiadomość prywatną.